Mamy prawie 13 lat i chodzimy do 6 klasy a on ma prawie 12 lat. Była tzw. "grupa" bo była praca klasowa i dostałyśmy mega słabe oceny, a tylko jedna kol dostała 5 i zazdrościłam jej, mimo, że jestem kujonką, to mam czasami słabe oceny, wracając do tematu. Ten kolega (Alan) ma aparaty słuchowe, ma zeza, bardzo słabo widzi, mimo, że nosi okuraly,jest chory. 3 osoby noszą apraty słuchowe czyli: Ja, Adrian i Alan. I w grupie były 4 os.: ja, Kasia, Adrian i Alan. Ten Alan wolał Kasię niż panią nauczycielkę oraz wspomagająca,zresztą nie dziwie się. I jak Alan obliczył mnożenie pisemnie, to dał nam prace klasową (wgl nie zrozumiałyśmy, nie umie dobrze mówić, ma akcent.) i jak spytałam Alana "czy mamy sprawdzić, czy dobrze napisałeś tak?" i on - "tak", to Kasia nie mogła odczytać te cyfry, a ja mogłam, i nie wiedziała skąd się wzięła ta "2" i wytłumaczyłam, że to jakby "dotadkowa" i już skumała, bo tylko to ja potrafiłam dobrze odczytać te cyfry. I jak podczas sprawdzania pani Beata (pani wspomagająca) spytała Alana, gdzie masz prace klasową, i my to miałyśmy, i jak powiedziałyśmy, że dobrze napisał. I jak pani Beata chciała, żeby Alan pokazał mu pracę klasową to on nie chciał bo miał dosyć pomocy ciągle tej pani (zresztą nie dziwie sie, bo niepotrzebnie ciągle pomaga) i był taki (nw jak kto określić) ale napewno miał na myśli "jezuu daj mi spokoj"..Pani chciała mu pomoc, ale on nie chce, i on woli, żebyśmy to MY mu pomogły, on woli NAS niż panią Beate..Ale dlaczego, woli nas niż Panią Beatę?