Zabrzmię teraz pewna jak jakaś nawiedzona, ale nie bądźcie niemili.To takie jakby delikatne mrowienie promieniujące na kości i skórę, ale od środka. Jakby moja dusza/duch/coś w ten deseń nie mieściła się w ciele, niczym w klaustrofobicznie małej klatce. Zazwyczaj towarzyszy temu ogólna drażliwość i napięcie. Brzmię jak nawiedzona? Ktoś inny tego doświadczył? Z czego to może wynikać?