Zaznaczę, że jedynie okazjonalnie malowałam coś kredkami, dotychczas rysowałam wyłącznie ołówkami, głównie KOH-I-NOOR, przede wszystkim portrety, rzadziej zabytki architektoniczne.Czytałam, że kredki Faber Castell Polychromos są uważane za jedne z najlepszych, ale stanowczo jak na pierwsze odstrasza mnie ich cena (komplet 120 kredek w zależności od oferty ok. 1400 złotych, najtańsza wersja 6 złotych za kredkę, gdy kupuję na sztuki), no i przecież nie mogę zagwarantować sobie, że kredki spodobają mi się na tyle mocno, bym zrezygnowała z ołówków.Oprócz FC poznałam również Derwent, Cretacolor i oczywiście KOH-I-NOOR. Polecacie mi lepiej kupić jakiś mały zestaw czy pojedyncze kredki? A może zdecydować się na jakiś większy komplet, ale mniej znanej i gorszej jakościowo firmy?Wydaje mi się, że na starcie nie powinnam szaleć z ogromną ilością kolorów, a postawić na jakieś kilkanaście podstawowych, by po prostu umieć blendować te odcienie, by uzyskać taki, jaki chcę. Niebieski, czerwony, żółty, odcienie beżu, brązu i szarości. Poprawcie mnie, jeśli się mylę albo jeśli przydatny będzie jakiś jeszcze kolor.Myślałam raczej nad kredkami jakiejś pośredniej firmy, tak, by nie zniechęcić się, malując jakimiś niedobitkami z podstawówki i równocześnie nie wykosztować bez sensu, gdyż malowanie może nie spodobać mi się tak jak rysowanie.Co polecacie? Znacie może jakąś inną firmę, dobrą na start i w miarę przystępną cenowo?Jeśli mam być szczera, skłaniam się ku KOH-I-NOOR Polycolor. Czy to dobry wybór?