Nie umniejszam tego nikomu ale znam osoby z chorobą dwubiegunową, schizofrenią a także osoby z chorobami, które utrudniają im funkcjonowanie. I oni mają jakichś przyjaciół. Ja nie mam żadnych chorób psychicznych i fizycznych a nie mam tych przyjaciół. Nikt ze mną nie chce przebywać. Kończy się na umawianiu gdzieś z koleżankami z roku a potem znowu cisza. Czy ja mogę być aż tak upośledzona społecznie? Ja rozmawiam z ludźmi normalnie i sama też zagaduje. Jest nawet lepiej bo kiedyś nie umiałam gadać o czymkolwiek i na luzie a teraz umiem. Ale nie tworzy się z nikim więź jakoś. To już chyba osoba autystyczna by umiała lepiej to robić mimo swych genetycznych trudności.