to aż do menopauzy powinna non-stop rodzić dzieci, które dla mądrości i zdrowia Przyrody, DSHN-u (Doskonałego Systemu Harmonii Natury) będą podlegały naturalnej selekcji, stając się w większości pokarmem dla pięknych kotów, węży?Czyli kobiety (jako małpie, prawidłowe samice w DSHN-ie) powinny rodzić 20 (dwadzieścioro) dzieci, z których stan dojrzenia do rodzenia osiągnie 3 (troje). Czy takie życie byłoby okrutne, bezsensowne? Czy sensowna musi być starość i niedołęstwo, szpitale? Czy nie pamiętamy, jak atrakcyjne potrafi być dzieciństwo? Czy prawidłowo to widzę i poprawnie rozumuję, wywyższając DSHN nad nieharmonijną cywilizację ludzką?