zolenniczka Halloween to ja moze nie jestem (przynajmniej dla "starszyzny rodowej"), ale dlaczego nie pozwolic sie dzieciakom bawic? na myslenie o smierci maja zwykle jeszcze czas.od rana mialam toche roboty - dom skapany w czerwonej farbie (zmywalnej), rudej purpurynie (brokacie znaczy) i pomyslach jak wygladac na zombie - troche pomagalam dzieciakom przerobic gotowce z lidla czy od Chinczykow na zindywidualizowane przebranka. a niech sie bawia. jak mi sie cos w domu popsuje to ich rodzice pomoga - ot wspolpraca barterowa na poziomie - co kto potrafi.ja tam swieczke postawie temu komu trzeba, 2 wybieram sie ze zniczem w miejsce gdzie zwyczajowo stawia sie ogieniek wszystkim przodkom - jest takie miejsce - stawiaja tam znicze ludzie, ktorzy prochy rodzinne rozsypali na cztery wiatry, groby zniknely w pomroce dziejow lub bliscy czu dalsi przodkowie zagineli bez wiesci. no i pd poniedzialku - kup pan bombke (na szczescie choinkowa)ja chyba tez choinke - bo cos mi sie wydaje, ze poprzednia byla biodegradowalna i cos sie plastikowe igielki krusza, a palmy ubierac nie bede.