Kilka godzin temu dowiedziałam się, że w Rzeszowie w galerii rozwalił się gdzieś sufit (podejrzewam, że słyszeliście). I ogarnęłam, że gdybym nie stwierdziła, że ja w tym tygodniu ani myślę wracać do domu, prawdopodobnie byłabym w tym budynku, niedaleko tego miejsca, o tej właśnie godzinie.Od razu jakoś tak się bardziej pozytywnie żyje, jak myślę, jak ten wieczór mógłby wyglądać, gdybym stwierdziła, że jednak do tego domu sobie wracam, a jak wygląda.