Czy też macie takie rodziny w których alkohol "uczestniczył"/"brał udział" od zawsze, zwykle co tydzień przez całe weekendy, w których najważniejsi członkowie Waszej rodziny upajali się tymi trunkami od stanów zwanych "pod lekkim wpływem" aż do "mocnego upojenia"? Czy to normalne, że mając 2x lat matka/ciotka/babcia/dziadek/wuja/ojczym leją Wam bez żadnego zawahania alkohol do kieliszka i zaczęli mniej więcej tak postępować gdy ukończyliście 18 lat? Staram się po prostu pojąć czy to normalne w większości polskich rodzin? Czy to już patologia?Bo ja np. wolałbym żeby moja rodzina w inny sposób spędzała weekendy, tj. np. żebyśmy pojechali gdzieś razem na jakiś biwak/ognisko/gdzieś coś zwiedzić/na gokarty/lodowisko cokolwiek albo wspólnie zagrali w jakaś grę planszową niż pili alkohol?Nie mówię, że babcia/ciotka/matka co tydzień proponuję mi alkohol, ale jak są nawet takie mniejsze okazje jak czyjeś imieniny/czy w lecie grill proponują mi alkohol (zwykle jest to wódka) bez żadnego mrugnięcia okiem? Czy to normalne?Ja sam od pewnego czasu tak mi się wydaje, sam zacząłem mieć problem z alkoholem z uwagi na swoją sytuację miłosną-społeczną, ale jeszcze nad nią panuje i potrafię przestać pić na dłuższy okres. Ale bardzo nie podoba mi się to, że taki incydent mam w mojej rodzinie od niepamiętnych czasów i jestem pewny, że zrobię wszystko jak sam będę zakładał rodzinę, żeby w mojej rodzinie alkohol nie miał prawa bytu, nigdy nie poleję córce albo synowi alkoholu nawet jak będą mieli +18lat, nigdy nie będę z nimi pił wspólnie alkoholu, ja zrozumiem jak oni sobie będą z kolegami/koleżankami/znajomymi chcieli wypić/wypić sobie kilka razy do roku ale co tydzień i to wspólnie z dziećmi to jest dla mnie "lekką patologią" i bardzo mnie to martwi, bo nic nie mogę z tym zrobić, kwestia tego czy to faktycznie patologia czy normalność? Jak myślicie?