Kotka ma parę miesięcy, razem z 3 rodzeństwa ma taki domek na zewnątrz pod dachem. Wróciłam ze szkoły i zastałam ją w domu w takim stanie - leżała z opuszczoną głową na podłodze, była trochę chłodna, przeniosłam ją do siebie i poszłam do kuchni po wodę, bo mama twierdzi, że trzeba ją napoić. Wstała i poszła za mną i zatrzymała się w przedpokoju, chciała wyjść na dwór. Nie chciałam jej nigdzie wypuszczać ze względów zdrowotnych, stwierdziłam, że najwyżej i tak po niej posprzątam. Wysikała się, ale leżąc, do drugiej czynności wstała. Wyczyściłam ją i to co zrobiła. Wzięłam ją na nogi, nawet próbowała pomrukiwać, próbowałam dać jej wody ale nie chciała za bardzo pić. Tata twierdzi, że kotka mogła przynieść zatrutą mysz, a ta zjadła ją. Nie widziałam, żeby wymiotowała, mocz ma normalny i kał również.
Ma ciężki oddech. Jakby co to cała reszta jest zdrowa.