Uzupelniłem jego filmografie o dwa,cudowne filmy.Moim zdaniem jedne z najlepszych...To"Porozmawiaj z nią" oraz chyba ostatni,prawdopodobnie moj ulubiony"Julietta".Nieco obrazoburczy prowokator z poczatkow swej kariery,stopniowo ustepuje miejsca genialnemu obserwatorowi,filmowemu erudycie ktoremu juz nie sposob dzis zarzucac ze popisuje sie rynsztokowym humorem lub ze z kina robi teatr...Ba!Jego wspolpraca z moim zdaniem,absolutnie najlepszym,wspolczesnym kompozytorem muzyki filmowej,Alberto Iglesiasem,wzrusza i imponuje....Jak to w ogóle mozliwe zeby z opowiadań tej feministycznej nudziary Alice Munro,zrobic TAKI film jak Julietta????Nie do pojecia...To prawda ze jak juz ktoś gra u Pedra [a kobiety w szczególnosci!] to są to role niemal zawsze błyskotliwe,wielowymiarowe...Poznajemy ludzi w trakcie filmu,niemal do konca jego trwania.Co za pasjonująca podróż!!!Jakze inna od napotykania hollywodzkich plastikowych manekinow...Ostatnio Adriana Ugarte,Emma Suarez,Leonor Watling,Javier Camara,Dario Grandinetti...Sa i gwiazdy jak Geraldine Chaplin,Angela Molina czy Javier Bardem lub Penelope Cruz...Alodovar lubi wciąz wtykac kamere tam gdzie jakby nie wypada,wkladać w usta teksty ktore mozna sobie darowac a ktore chyba maja przyzwyczajonego do tzw."akcji"widza,ocknąć...Jesli tak to brawo!Ten rodzaj drwiny i złośliwosci w pelni akceptuję!Alomodovar dojrzały kreci najpiekniejsze kobiece portrety i chyba wciaz pozostaje bez konkurencji...Czasem jest tu cos z Allena,czasem z Hitchcocka jak w Juliettcie a czasem z Sophii Coppoli ktora przynajmniej kiedys,potrafila tak pieknie skupiac cała uwage na kobiecej twarzy...Kiedyś przez pewien czas,nie mogłem sie przełamać.I chyba wciąż przeszkadzałby mi ten srodek ciężkości przesuniety w strone humoru za którym nie przepadam.Ale Volver czy Wszystko o mojej matce,na zawsze odmienily moje postrzeganie tego wyjatkowo niekonwencjonalnego twórcy.
