Haust powietrza złapałem jakbym wynurzył się z głębokiej wody i prawie tak było, ale to z czego się wynurzyłem nie było wodą było ziemią. Ciemną i pełną żyjątek ziemią cmentarną. Zostałem pogrzebany żywcem? I tak i nie, owszem byłem w grobie, ale byłem martwy. Przynajmniej jeszcze chwilę temu, ale teraz żyłem, czy byłem zombie, nie z całą pewnością nie. Zwyczajnie nie miałem ochoty na ludzkie mięso, ale byłem zgniły. Czułem setki larw i żyjątek pożerających mą twarz żywce. Więc czym byłem? Cóż nie miałem pojęcia. Pamiętam tylko upadek z bardzo wysoka, a potem znalazłem się tutaj. Zapewne więc trafiłem do nieba, ale czemu wróciłem na ziemię? Tego nie wiedziałem tak samo tego jak umarłem. W głowie miałem wielką pustkę. Wiedziałem tylko jedno musiałem się gdzieś ukryć, aby nie napędzić komuś strachu. Powoli zerwałem się z ziemi i otrzepałem swe zniszczone ubrania. Jasnym było iż musiałem sobie znaleźć nowe odzienie, ale na to nie było teraz czasu. Zacząłem iść powłócząc jedną nogą. Po paru metrach odwróciłem się, aby sprawdzić jak daleko odszedłem i to był błąd. Potknąłem się o wystający kamień i poleciałem w dół zbocza na którym położony był mój grób. Zacząłem staczać się, po zboczu. Moje ciało uderzało o korzeni i kamienie raniąc się. W końcu zatrzymałem się gdzieś na dole. Nic mnie nie bolało, ale ziemia wokół mnie była pokryta kropelkami krwi. Powoli wstałem i chwiejnie ruszyłem dalej. Wokół mnie nie było niczego jedynie stara wierzba płacząca i niewielki cmentarny staw, który odbijał księżyc i moją twarz. Spojrzałem w tamto miejsce. I zauważyłem coś na swym czole. Nie byłem jednak wstanie poznać, co to było. Podszedłem do tafli wody i ukląkłem. Moja twarz była zwyczajna, a przynajmniej typowa dla koncepcji zombie. Skóra mi zszarzałą i złuszczyła się, gdzieniegdzie odpadła ukazując albo gołą kość, albo jedynie zgniłe mięso, w którym wiły się robaki. Miałem też dłuższe włosy brudne od ziemi i przekrwione oczy. Jednak wyróżniało ją jedno dziura w czole. Zupełnie jak po postrzale. Mimo upływu czasu nadal zdobiła ją plama krwi. Zatem to był powód mojej śmierci zostałem postrzelony. Tylko czemu. Usiadłem na zielonej trawie i zacząłem myśleć.