I od pierwszej piosenki miałem wrażenie, że coś tu kurde... że to jest za dobre, że to nie jest jakiś tam kolejny band, który ma jakieś tam piosenki, które mi się podobają. Wszelkie odczucia były na jakimś innym rzadko spotykanym poziomie. Ostatnio niejako przypadkowo zacząłem dowiadywać się różnych informacji o tym zespole - dziwnie też teraz, kiedy go poznałem wyszedł mini dokument - i wszytko się wyjaśniło... skąd ten inny poziom odczuć i odbioru ich muzy, że to nie jest jakiś koleś śpiewający jakiś tam tekst do jakiejś tam muzy. Zespół to Architects. Moim zdaniem muzyka, obok której nie można przejść i powiedzieć "aha... to wyjce i szarpidruty... to nie... dziękuję" albo "o... jakieś emo cioty i pozerzy". Chyba, że ktoś ma cegłę za oczami a nie mózg i jedyne, co może go zainteresować to miłość w Zakopanem. Może ktoś też załapię "zajawkę" jak ja. Warto rozpromować moim zdaniem. Dokument:Parę pozycji: