Dzisiaj dostałem jakiegoś ataku. Zaczął boleć mnie brzuch a jak rozpoczęła się 1. lekcja zacząłem drętwieć. Wykrzywiły mi się dłonie. Było ze mną tak źle że mój stan chciała zobaczyć nawet dyrektorka. Potem położyli mnie na ławkę i przyprowadzili panią Paź. Ona mówiła, że już kiedyś miała jakąś uczennicę co tak wykrzywiało, z niedoboru minerałów. Po jakiś 3 minutach przyjechało pogotowie. Zabrali mnie na internę, zrobili EKG i coś tam. Dali kroplówkę.Wyszło u mnie że to z stresu... sprawdzianu, drukowania na szybko, cofnięcia się z moją siąsiadką na piętro - ja po wf ona po coś innego.Jutro mam iść z skierowaniem i wypisem do pediatry, i tu zbliżamy się do sedna pytania.Wizytę mam na 9:10 a od 11:55 do 15:10 - cztery testy (anglik, mata, urządzenia tech. komp. i programowania). Nie dam rady tego w czerwcu napisać bo są egzaminy zawodowe...Już i tak mam tyły z Wok-u i Biologii (dwie kratówki). Biologii nie napiszę bo nie puszczą mnie nauczyciele z lekcji.A też nie chcę jakoś robić dubla w szkole i znów dostać ataku.Zależy mi aby zdać ale i przeżyć. Bo boję się że tak zdrętwieję że nie zdążą mi pomóc.