Pytanie zainspirowane filmem M. Koterskiego "7 uczuć" w którym obrywa się dorosłym za ich brak zrozumienia, czułości, wyrozumiałości wobec dzieci oraz szkole za sztywne ramy, rygor, zastraszanie i wpajanie tego co niepotrzebne (przykład z filmu: Dopływy Nilu, tablica Mendelejewa, szczegóły "W pustyni i w puszczy"). Klucz do większości naszych kłopotów z wyrażaniem emocji tkwi w nieprzepracowanych traumach z dzieciństwa?Jak się tak zastanowić to nasi rodzice oraz szkoła faktycznie mieli fanatyczne podejście do tego byśmy byli ideałami. Wjeżdżali nam na ambicje, nierzadko straszyli, szufladkowali, narzucali pewne wzorce, zbyt wiele wymagali, nie mieli dla nas czasu, unikali trudnych pytań (np. ****), spławiali, faworyzowali jedno dziecko a inne besztali. Zapraszam do cofnięcia się w czasie i dyskusji.