Zacznę tak, ze od 2 lat mam problem z gardłem, 2-3 lata temu miałam operacje na migdałek..wszystko poszło idealnie! Rok temu miałam angine, ale juz sie leczyłam na to...To wracając do tego tematu, ok. pare tygodni temu byłam u lekarza, zeby mnie zbadał te gardlo, nw co mowil, nie zrozumiałam..wiec mama wytlumaczyła, ze trzeba kupic tabletke (nw jaka XD)...wiec nie kupiłyśmy (widocznie zapomniala, ale ja nigdy)...i jest coraz gorzej ze mną, wydaje mi sie, ze to przez przeziębienie, nie mam gorączki itp., tylko mam problem z gardłem..Pewnego dnia wieczorem,spytalam sie tate,czy moglby dac mi tabletke na gardlo, oczywiscie zrozumiał, ze trzeba..wiec dal mi az 3 tabletki na: tlen,kaszel i na przeziębienie...wiec zazylam, po 5 min (jakos szybko poszlo) to juz nie kaszlałam, spokojnie spałam, okno było zamknięte..bo bylo zimno w pokoju wiec wiecie..Obudziłam sie o 6:45 (nw czm, widocznie nie potrzebuję wiecej niz 6h snu), a poszlam spac o 22:30..
codziennie chodze z tzw. kominiarką na szyje (zapomniałam jak to sie nazwało xd) bez czapki wiec..