Kilka godzin temu wróciłam z seansu i serio, nie wiem.Film owszem, atakował instytucję, ale nie atakował samych księży (poza jednym, który celowo był lalką bez uczuć, talkim uosobionym stereotypem złego wysoko postawionego duchownego, ewentualnie jeszcze jednym, który z kolei pojawiał się głównie w retrospekcjach), nawet główni bohaterowie byli zbudowani na tyle skomplikowanie i wcale nie jako źli, że wzbudzali wręcz sympatię. Ataków na wiarę też nie zauważyłam. Wszelkie potencjalnie bulwersujące sceny większość z nas zna albo ze słyszenia, albo nawet z autopsji, zwłaszcza że w filmie było mnóstwo ewidentnych nawiązań do aktualnej sytuacji polityczno-społecznej.No i trochę nie rozumiem. Na Vegę za bardzo nikt nie najeżdżał, kiedy robił filny dużo gorsze, przerysowane, po prostu złe na kontrowersyjne tematy. Tzn.trochę najeżdżali, ale w porównaniu z tym filmem to było nic.Smarzowski robi coś podobnego, tylko z większym sensem i w lepszym guście, bez specjalnego przerysowania (przy okazji tykając się kilku bardzo ważnych do poruszenia, zwłaszcza w Polsce, tematów)-jeden wielki wrzask.Czemu?W ogóle oglądaliście już ten film lub zamierzacie się na niego wybrać?