Dlaczego w szkołach uczymy się tulu nieprzydatnych w praktyce rzeczy? Uczymy się np. na matematyce wykonywać skomplikowane obliczenia ( przykładowo: 4/5 : (1/2 - 1/5) - (2/3 - (3/8 - 1 1/3)) ) skoro wielu ludzi nie potrafi szybko w pamięci obliczyć ile to jest np. 13 x 16, musimy znać te wszystkie daty historyczne ( np. w którym roku była jakaś bitwa ) , musimy umieć obliczać te dziwne równania chemiczne ( np. C17H35COO + Na+ + N20 ), które i tak mało kto rozumie. Takich przykładów można wymieniać mnóstwo. Tylko do czego ta wiedza nam się w życiu przyda? Nauczyciele mówią, że musimy się uczyć, żeby znaleźć pracę tylko do jakiej pracy nam taka wiedza będzie przydatna? Tak, można przecież być chemikiem, ale bardzo mało ludzi nimi zostaje. A ilu uczniów gimnazjum, liceum, technikum wie np. jak wziąć kredyt z banku? Podam kilka przykładów wiedzy, którą powinniśmy posiadać, a szkoła nas tego nie uczy. Jak wyremontować mieszkanie? Mało w ogóle kto wie, kogo trzeba wynająć do odpowiednich robót nie mówiąc o tym, żeby coś samemu zrobić. Wszyscy powinni znać przepisy ruchu drogowego ( czyli wiedzieć np. jak zachować się w danej sytuacji na drodze) ponieważ dałoby się przez to ograniczyć liczbę wypadków drogowych. Jak żyć zdrowo czyli powinniśmy wiedzieć np. jak najlepiej schudnąć z efektami, jak się odżywiać zdrowo i przy okazji smacznie bo mało ludzi wie jak dbać o siebie. Co o tym sądzicie? Zgadzacie się ze mną?