W jednej stadninie mam lekcje stylem klasycznym po 30 minut. Kłusuję, ostaniami czasy przechodziłam przez belki. Jeżdżę tam już prawie rok (Zaczęłam pod koniec wakacji 2012) Co prawda jeżdżę tylko po ujeżdżalni i chciałam wreszcie pojechać w teren więc poszłam na 2 jazdy do innej stadniny. Zdziwiłam się... Powiedziałam tylko ludziom, że potrafię w miarę sama jeździć, ale nie galopowałam. Dali mi konia, taka jazda stylem westernowym w teren trwała ok 1 godzinę. Co prawda tam miałam swój pierwszy galop i skok. A pierwsza lekcja dla tych co nigdy nie jeździli wygląda dokładnie tak samo tylko osoba jest na lonży prowadzącej. Czy to nie dziwne, że w jednej stadninie po ok roku jazdy zostaję przy kłusie (Pani w prost mnie nie chwali, ale rozmawia z rodzicami) a w innej gdzie mnie nawet nie znają od razu mogę galopować? Utrzymanie się w siodle westernowym jest nieco prostsze niż w klasycznym ale nie przesadzajmy... I ile trwa normalnie czas przejścia z kłusa do galopu? jaki był wasz czas? wiem, że to kwestia tego jak nam idzie, ale u mnie w sumie tragedii nie ma