Prolog - 15 czerwiec, dwa lata wcześniej- Łapcie ją! Ona mdleje! - usłyszałam przez mgłę, a przed oczami tliły mi się rozmazane ludzkie twarze. Wydaje mi się, że leżałam wtedy już na podłodze. Nie znałam tych ludzi. No, prócz mojego ukochane Fede.Obudziłam się kolejnego dnia, leżąc w jakimś dziwnym białym pomieszczeniu. Widok miałam lekko zamazany, więc nie od razu byłam w stanie rozpoznać gdzie jestem. Po chwili oślepiło mnie światło i znów widziałam dobrze. Byłam w sali szpitalnej. Obok mnie było pełno jakiś dziwnych urządzeń. A na krześle pod ścianą siedziała moja mama. Była cała opuchnięta od łez, a w ręce trzymała dwie mokre chusteczki. Chyba głęboko usnęła. Widać, że była zmęczona.Rozejrzałam się po pokoju i spostrzegłam, że nie jestem tu tylko ja i moja rodzicielka. Po mojej lewej stronie stały kolejne dwa łóżka. Na jednym spała malutka, około sześcioletnia dziewczynka z łysą głową (ten obraz mnie przeraził) a na drugim była tylko zmierzwiona pościel. Naprzeciwko mojego łóżka, na ścianie wisiał zegarek. Była 9:45 rano, a nadal nie wiedziałam, co ja tu robię?Wtedy do sali wszedł mężczyzna w białym fartuchu. Widać, że był po 40. Jego wąsy były już lekko przypruszone siwizną, a włosów na głowie ewidentnie brakowało. Mimo to był dobrze zbudowany a z twarzy nawet przystojny. Zauważył, że nie śpię. - Witam młodą damę. - jego uśmiech był lekko szarmancki - Jestem twoim lekarzem prowadzącym. Nazywam się Harold Fitzpatrick. Mów mi Harry, jak wszystkie dzieci na tym oddziale - Pff, ja już nie jestem małym dzieckiem jakby doktor... jakby Harry nie zauważył. Co on sobie myśli? Mam już piętnaście lat. Mógłby traktować mnie trochę poważniej. Dalej nurtowało mnie pytanie, dlaczego znalazłam się w szpitalu. Mimo, że doktorek nie przypadł mi do gustu, to musiałam się dowiedzieć co się dzieje, więc uprzejmie się przywitałam:-Dzień Dobry, Harry. Zapewne wiesz jak się nazywam, ale lepiej będzie, gdy i tak sama się przedstawię. Jestem Elena. Miło mi.- Miło mi Cię poznać raz jeszcze, Eleno. - To było dosyć dziwne.Podszedł do mnie, wyciągnął małą latareczkę i poświecił mi nią w oczy. O co chodziło? Od razu je zamknęłam. Nikt, nawet jakiś lekarz nie będzie mnie tak traktował.- Dziecko, otwórz oczy. Muszę zbadać Twoje źrenice.- Niech mi napierw Pan powie, dlaczego jestem tutaj a nie w domu? - odparłam lekko oburzona. - Zemdlałaś wczoraj wieczorem. Z tego co wiem, stało się to na ulicy, gdy byłaś ze swoim chłopakiem. Od razu przywieziono Cię tutaj. Podaliśmy Ci w nocy tlen, a przy okazji pobraliśmy próbki krwi do badania. Wyniki będą za około godzinę. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?- Nie, dziękuję. - To teraz otwórz szeroko buźkę i nie marudź już - Harry zaśmiał się lekko pod nosem.Po dwóch godzinach już wiedzieliśmy co jest. Miałam anemie. Anemie spowodowaną ostrą białaczką limfatyczną. No i się zaczęło - kolejne badania, później chemioterapia. Moje życie obróciło się o 180 stopni w jednej chwili. Kto by przypuszczał, że wszystko tak diametralnie się zmieni? Na pewno nie ja.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Jestem początkująca w pisaniu, więc proszę o sensowne rady. Co mogę poprawić? Co dodać? I nie oceniajcie mnie, aż tak surowo :) Pisanie to jest to co uwielbiam robić dlatego wasza opinia jest dla mnie ważna. Chciałabym tą umiejętność rozwinąć...