Dostałam sie do jednego z najlepszych liceów w moim mieście, do klasy o profilu biologiczno-chemicznym z rozszerzonym niemieckim. Uczyłam się tego języka przez 3 lata w gimnazjum i umiem skleić ledwo dwa zdania, no po prostu nienawidzę tego języka.. Jakiś koszmar.. Dodatkowo dowiedziałam się, że do tej klasy idą 3 dziewczyny, których niecierpię. Takie koleżaneczki, z którymi byłam w klasie w gimnazjum. Nie wspolimnam tych lat dobrze, bo poza moimi 4 koleżankami byłam z tą klasą wrogo nastawiona i zawsze rodziły się konflikty.. Te 3 dziewczyny były w grupie osób, z którymmi się kłóciłam, ale sobie z tym radziłam, bo nie pozwalam sobie wchodzić w dupę, ale to było po porstu ciężkie.. Więc w wyniku tego, że one się tam znalazły postanowiłam zmienić klasę na profil również biol-chem, aczkolwiek z rozszerzonym francuskim. Napomnę, że w tym liceum te języki są od podstaw, więc nie ma problemu.. Tylko, że pojawiła się też taka jedna rzecz, że w klasie z niemieckim jest 7 chłopców, a z francuskim 2... A fakt tego, że będzie jakiś babiniec mnie przeraża. Ale moja Mamcia i koleżanki mówią, że nie bierz dupy z jednej grupy i że to nawet lepiej, bo będę mogła się skupić na nauce,a chłopcy bardziej poważnie patrzą na dziewczyny z innych klas, niż swojej. Suma sumarum wychodzi na to, że w tej klasie z niemieckim będę miała zarówno wrogo nastawione do mnie koleżanki i chłopców, z którymi również niewiadomo czy nawiążę kontakt. Natomiast w klasie z francuskim mam czyste konto bo nie znam nikogo. Więc która opcja jest lepsza? Pomijam różnicę języków, bo do obu jestem sceptycznie nastawiona ;/
