• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Jak mam sobie poradzić ze stratą psa?

0 głosów
Mój pies zmarł wczoraj w nocy :(. Była wtedy na weselu z mamą. Jak tylko zadzwonił dziadek z wiadomością, że mój psiak został pogryziony i nie może się ruszać, chciałam od razu wracać, ale mam nie chciała, powiedziała, że do rana wytrzyma. Kiedy przyjechaliśmy, babcia powiedziałam mi, ze łzami w oczach, że nie żyję. Zdziwiło mnie to bo ona go nigdy nie lubiła, a teraz mówi, że bez niego to nie to samo, to nie ten sam dom. Zgadzam się z nią, bez niego czuję się tak obco... Mój piesek był małej rasy więc, nie miał szans, po prostu nie zdążył uciec... Mój dziadek zawsze go wypuszczał, ale ja go zawsze prosiłam żeby tego nie robił... :( Ten pies uszkodził mu kręgosłup., taka pani mówiła mi, że ten pies po prostu nim targał... Jak go zobaczyłam to upadłam na kolana, cały pokrwawiony... Czuję, że to moja wina, nie powinnam jechać na to wesele! tylko z nim zostać, myślę, że przyczyniłam się do jego śmierci. Płakałam całą noc, przytulając jego smycz i obrażę. Ja wiem, że go już nie , ale tak jakby to do mnie nie doszło. Nie mogę uwierzyć, że już nigdy nie zobaczę jak biega, że już nigdy się do niego nie przytulę się z nim nie pobawię... Ten dom bez niego jest... niczym... po prostu pustką. Nie słychać tupotu jego małych łapek. Niby każdy na niego narzekał, że za dużo szczeka... ale teraz każdy, oddał by  wszystko, żeby do usłyszeć. Pociesza mnie jedynie fakt, że nie cierpiał... po prostu był sparaliżowany, nawet nie wiedział, że umiera... mam nadzieje, że czeka na mnie tam na górze, ale ja już sobie nie radzę z tym,że go przy mnie nie ma, to ból nie do zniesienia, już nigdy nie będę mieć psa, nic mi nigdy nie zastąpi tej małej, rudej, energicznej istotki... miał dopiero 4 lata :( jego śmierć nadal do mnie nie dociera... i nigdy chyba nie dotrze, że go już nie ma.. już nie wróci... nie zaszczeka... go po prostu nie ma...nie wiem co mam robić :( nie potrafię żyć z tą pustką w sercu...
pytanie zadane 7 lipca 2013 w Przyroda i zwierzęta przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...