Trudno mi zacząć ten opis. To może zacznę od tego co mnie najbardziej boli...Gdy jestem z bliższą rodziną, dziadkowie, wujek, rodzica i rodzeństwo, czuję się dobrze, nie mówię za dużo, ale jednak. Ogólnie na forum rodzinnym mówię mało. Jednak gdy mam sie spotkać z dalszą rodziną, np. innym wujkiem i ciotką to jakoś tak nie za specjalnie mi się to uśmiecha, odczuwam wręcz coś takiego jak niechęć. Nie to, że oni nie są fajni, bo są, tylko tak po prostu wychodzi. Niedługo jadę na obóz i w sumie boję się, że nikt mnie tam nie polubi, że będę musiała cały obóz przesiedzieć sama a jak pomyślę sobie, że pewnie jeszcze pierwsza będę musiała go kogoś zagadać to po prostu coś mi się robi, bo boję się że ten ktoś uzna mnie za zbyt dziwną, bo mam... Dość specyficzne poczucie humoru i w sumie nie umiem rozmawiać z nowo poznanymi osobami nie mając z nimi wspólnego tematu. No i tak generalnie nie lubię wychodzić sama na miasto, nie lubię sama siedzieć w kawiarni i wgl, czuję się strasznie niekomfortowo. Wiem, że to może brzmi jak błahostka, ale ja przeważnie mam problem z prostymi sprawami, takimi jak np. zamówienie żarcia przez telefon.