Prolog Delikatne blond włosy dziewczyny, raz po raz rozczesywały podmuchy zimnego wiatru.Biegła po zielonej murawie, nie zważając na chłód, ból i cierpienie.Jednak teraz jej bose stopy dotykały gładkiej, lecz nieforemnej powierzchni, co sprawiało, że potykała się, a łzy spływały po jej porcelanowym obliczu.Wreszcie, upadając na ziemię, poczuła ulgę. Na jej twarzy pojawił się uśmiech; zamknęła powieki, a krystaliczny potok ustał.Nareszcie poczuła się bezpieczna -tutaj- zdala od Żelaznego Dworu Laycron’a.Odgarnęła kosmyk włosów i zaczęła brodzić w stawie, a długie łodygi przepięknych lilii zahaczały o jej łydki; pod stopami dało się wyczuć piaszczyste dno.Jednak widziała. Wiedziała, że musi uciekać dalej. Uciekać przed Laycronem zanim obudzi się z transu.Po omacku dobrnęła do dworu.