Hej. Sytuacja wygląda tak: mam od dłuższego czasu nieregularne miesiączki. Byłam u ginekologa. Powiedziałam jak jest, że w tej chwili też nie mam okresu a powinien już być. Pani mnie zbadała. Nic o ciąży nie mówiła. Powiedziała tylko, że nie mam okresu bo pęcherzyk owulacyjny nie jest pęknięty. Przypisała mi lek - Duphaston. Powiedziała, że mam brać przez 3 dni po jednej tabletce i w ten sposób "wywołam" okres. Oprócz tego dostałam tabletki anty które mają mi już go uregulować jak go dostanę. Niestety biorę Duphaston i okresu nie ma nadal. A dzisiaj wzięłam 5 tabletkę. Zdecydowałam z mamą, że skoro nadal nie ma to muszę brać do skutku. Jednak trochę się denerwuje tym, że go nie ma. Z moim chłopakiem współżyję. Zabezpieczamy się jak do tej pory tylko prezerwatywą. On mimo tego, że mamy prezerwatywę stara się nie kończyć we mnie. Ale wiecie, wszystko jest możliwe bo to nie jest 100% pewność. I teraz moje pytanie: czy niepęknięty pęcherzyk owulacyjny może oznaczać ciąże? Nie chodzi mi o sam brak okresu itp tylko o to, czy to że on jeszcze nie pęknął może być spowodowane ciążą czy to, że nadal nie pęknął ma zupełnie inne przyczyny? Proszę Was bardzo o NORMALNE odpowiedzi. Nie róbcie sobie żartów. Dziękuję.