" Przygotowująca się do obrony tytułu najlepszej drużyny Pucharu Konfederacji Brazylia wreszcie zdołała zwyciężyć z silnym rywalem. W ostatnich sześciu meczach pod wodzą Luiza Felipe Scolariego wygrała tylko raz (Boliwia) i aż pięć razy remisowała, w tym niedawno na odnowionej Maracanie z Anglią 2:2.Drużyna Francji nigdy zbyt dobrze Brazylii nie leżała. Les Bleus wygrali pięć i zremisowali dwa dziewięciu spotkań z Brazylijczykami, wliczając to triumf w finale MŚ w 1998 roku i ćwierćfinale MŚ w 2006 roku. W ostatnim, towarzyskim, spotkaniu Trójkolorowi wygrali z pięciokrotnymi mistrzami świata 1:0 po golu Karima Benzemy. Tym razem Canarinhos wzięli srogi rewanż, choć strzelanie rozpoczęli dopiero po przerwie. Przed przerwą dobrze w defensywie grali Francuzi, a w ofensywie groźny był zwłaszcza młody Joshua Guilavogui.Po przerwie Brazylijczycy wzięli się jednak do roboty. W 54. minucie Fred ładnie zwiódł statyczną francuską obronę, wyłożył piłkę do Oscara, a piłkarz Chelsea z bliska uderzył w krótki róg pokonując Hugo Llorisa.Strzelony gol sprawił, że gospodarze nabrali wiatru w żagle i już chwilę później Oscar mógł podwyższyć wynik meczu. Druga bramka padła jednak dopiero w 85. minucie. Wydawało się, że Paulinho zaprzepaścił szansę na udany kontratak, ale sytuację opanował Neymar, wspaniale dograł do Hernanesa, a ten ładnie pokonał Llorisa.Francuzów pognębił już w doliczonym czasie gry Lucas. Pokazowe zwycięstwo 3:0 na pewno podniesie morale Brazylijczyków przed Pucharem Konfederacji, w którym rywalizację zaczynają 15 czerwca w Japonii. "