Tydzień temu na geografii pani uznała, że zabierze mi, mojej koleżance z ławki i kilku chłopakom zeszyty "bo źle się zachowywaliśmy. na lekcji". Chłopacy jej oddali, mojej koleżance wyrwała z ręki a ja nie chciałam oddać bo używałam tego zeszytu do kilku przedmiotów, pani powiedziała, że to mój problem a nie jej i jej to nie interesuje, albo dam jej zeszyt albo wstawi mi jedynkę. Po chwili oddałam zeszyt. Kolejnego dnia przed całą klasą przeczytała co miałam napisane w zeszycie (mieliśmy wymienić 6 najatrakcyjniejszych WEDŁUG NAS miejsc w Polsce a ja nie do końca chciałam żeby cała klas znała te miejsca) po chwili dodała, że zrobiła zdjęcia zeszytów i wyśle je rodzicom bo to jakiś żart a nie zeszyty przedmiotowe. Po tym zapytałam "A pani to tak może bez mojej zgody czytać przed całą klasą co napisałam w zeszycie i robić tego zdjęcia?" zignorowała mnie powiedziała, że wszyscy którym zabrała zeszyt dostają jedynkę, przeszła do lekcji, po chwili powiedziała, że tylko ja i moja koleżanka dostajemy jedynki (tak ogólnie to nawet nie zna naszych imion chociaż na każdej lekcji zwraca nam uwagę za to, że "przeszkadzamy w lekcji") *przepraszam, że tak długo ale naprawdę doprowadza mnie ona do szału (w złym znaczeniu)*