W piątek byłam na imprezie w klubie z 3 koleżankami. Niewiele tańczyłyśmy. Jedna z nich K dostała po twarzy od siostry takiego D, z którym się całowała. Wszystko przez to, że umawiała się już dłuższy czas z kimś innym. Musieli wyjść z klubu. Ja zostałam z 2 pozostałymi dziewczynami, które szybko zostały poderwane i za ręce z chłopakami ruszyli na parkiet. Czułam się wtedy jak 5 koło u wozu. Musiałam dołączyć do jakiejś grupki i tańczyć sama, podczas gdy oni tańczyli w parach i się całowali. Mnie w końcu poprosił chłopak, który nie potrafił tańczyć. Mało tego torebka mi się otworzyła i zgubiłam papierosy, trochę kasy i legitymację. To miała być super zabawa z koleżankami, a w rzeczywistości musiałam bawić się sama, bo one były zajęte chłopakami.