Nawet nie chodzi o ot że nie chce ćwiczyć, ale mój wf wygląda tak ze po 10 minutach przychodzi grubas i sprawdza obecność ( jak mu się akurat że chce). I nic więcej nie ćwiczymy można sobie usiąść na trybunach. I ja mam jeździć na 8 do szkoły żeby siedzieć na trybunach, tylko i wyłącznie po to ( wf mam na 1 lekcji dwa razy i raz na ostatniej). Tak samo mam na nim siedzieć na ostatniej lekcji zamiast iść do domu. Jak nie przyjdę mam nieobecność. Jedyny czas kiedy ćwiczymy to gdy musi nam wystawić ocenę na semestr wygląda to tak ze robisz 3 ćwiczenia byle jak. Jaki jest sens prowadzenia takiej lekcji i zmuszanie kogoś by marnowal na niej czas. Da się jakoś zwolnić ztej nędzne lekcji?