Chęć notorycznego całowania się z dziewczyną, obmacywania, przytulania i włażenia na siebie. Nie przeszkadza mi wiek dziewczyny, miejsce pobytu, byle tylko dać upust swojej sferze seksualnej. To mnie nęka od 8 lipca 2014 roku, kiedy to rozstałem się z jedną ze swoich byłych, która pozwalała mi na coś więcej niż całowanie z języczkiem (a mianowicie na dotykanie swoich piersi). Przyzwyczaiłem się do tego tak silnie, że od kiedy tego nie ma mój organizm non stop się tego domaga i próbuje znaleźć zezwolenie na ten dwa czyny u innych dziewczyn, które absolutnie się na to nie zgadzają. Do tego trzeba miłości i tu pojawia się kolejny problem - nie potrafię kochać, nigdy tak naprawdę żadnej dziewczyny prawdziwie nie kochałem, bo nie jestem zdolny do uczuć. Interesują mnie tylko romanse 2-3 miesięczne, w których dziewczyny zezwolą mi na czynności wymienione powyżej. Dziewczyna, która dawała mi na nie pozwolenie była tak samo brzydka jak ja, jednak była w miarę normalna. Myślała, że ja też, ale się pomyliła. Teraz chore popędy narastają, ale nie spełniam ich w realnym świecie, tylko w sieci. To dlatego zostałem na wolności.