• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Na ile oceniasz ten początek pierwszego rozdziału?

0 głosów
Nie jestem zbyt szczęśliwą dziewczyną, nie tutaj, nie tym kim jestem. Zawsze chciałam być normalną damą, lecz takie moje przeznaczenie. Dla innych to zaszczyt być mną, a dla mnie to prawdziwe piekło. Bywam jednak uśmiechnięta przy bliskich, aby nie obarczać moimi problemami ludzi, których kocham. Doszłam do konkluzji, iż mimo mojego wieku jestem mądrzejsza od moich rodziców, lecz nie wypada tak mówić. Nie teraz. Nie tutaj. Nie o nich. Nie o rodzinie królewskiej.           Moja rodzina od pokoleń przejmowała tron. Z pradziada na dziada i niestety, kiedy dowiedziałam się, że po moich dwudziestych urodzinach przejmę dowodzenie nad całym światem- zbuntowałam się. Nie chciałam władać innymi, chciałam być po prostu normalną kobietą, w normalnej rodzinie. Nie interesowała mnie sława i wielkości majętności; byłam całkiem inna niż moja dynastia. Rodzice wmawiają mi, że moja posada to powód do dumy, jednak ja chcę żyć w mniejszych dostatkach, chcę być jak inni.           Od kilku lat panuje całkowity spokój, tak zwany złoty wiek. Ojciec dogadał się z sąsiadującym na zachód od naszego państwa Królestwem Mireawia. Król Khazar podpisał pakt zgody z moim tatą Ilddarem i zarazem Władcą Królestwa Cerawin, lecz nadal wybuchały konflikty na tle religii i polityki narodowej. To, że moja rodzina panuje od pokoleń- nie sprzyja mojemu życiu, lecz nie moja wina, że tak już musi pozostać.          Od zawsze moim marzeniem było wyrwać się z więzów rodzinnych, przestać być księżniczką i pozostać trywialną kobietą. Lecz to tylko moje niespełnione mrzonki o byciu taką osobą. Dobrze wiem, że jest to niemożliwe. Jedyna korzyść z bycia mną jest cotygodniowa zgoda na oglądanie potyczek rycerzy. Tego typu widowiska są tylko dla ludzi z wyższych grup społeczeństwa, bardziej zamożnych, wpływowych.          Pisząc i siedząc przy bogato ozdobionym stole lekko drgam na dźwięk uchylających się drzwi mojej komnaty. Odwracam się pośpiesznie i dostrzegam zza futryną młodego, praktykującego pazia, który z obawy nie wie co rzec, gdyż zauważył, że przerwał mi w czymś. Zawżdy był taki, lecz nie przeszkadzało mi to. Uśmiecham się do nowicjusza i pokuszam aby przemówił, lecz chłopiec zarumienia się i bełkocze:-Ja... Przepraszam Panią... Najmocniej przepraszam, lecz Król wzywa.- Ku ironii losu nigdy nie słyszałam, by ktoś przy mnie powiedział na niego "Ojciec"- zawsze nazywali go formalistycznie i nie podobało mi się to. Sama nie wiedziałam już jak go nazywać. -Podejdź.- mówię radosnym, melodyjnym tonem. Młodzieniec rozgląda się na korytarzu czy nikt nie jest świadkiem tego zdarzenia i następnie wchodzi podchodząc swoimi specyficznymi ruchami. Zwracam uwagę na jego charakterystyczny ubiór. Ma na sobie zieloną płachtę wykończoną złotą nitką wśród turkusowych ozdobień na rękawkach i dołu zakończenia, czarne spodnie z lnu i skórzane trzewiki. Jego bujna, brązowa czupryna jest podczesana do tyłu, a policzki są różowawe po zaczerwieniu, tudzież usta wypełnione krwistością. -Tak Pani?- pyta chłopiec nadal z odczuwalnym strachem. Skłania się żwawo i wyczekując mojego odzewu przygryza delikatnie dolną wargę, lecz stara się to robić niepostrzeżenie. Tkwi tuż przy mnie z ręką przyłożoną na dolnych placach z wierzchem dłoni na widoku.-Wiesz z jakiego powodu jestem wzywana?- mówię chyłkiem, aby nikt nas nie mógł usłyszeć. Nadal siedzę na drewnianym, ładnie wyrzeźbionym krześle, ozdobionym czerwonym w miłym dotyku materiale. Uśmiecham się do niego kusicielsko, aby powiedział mi kilka informacji na ten temat. Kładę rękę na kantówce oparcia, żeby mieć lepszą swobodę w pozycji odwrócenia się do pazia, znajdującego się za siedzeniem.-Niech mi wybaczy Pani, ale król nie podał powodu.- młodzik uspokaja się. Pewnie przypuszczał, że chcę go rozliczyć z wyprawy w nocy za mury zamku. Wiedziałam o tym tylko ja. Jest to u nas niedozwolone, lecz nieraz sama wybiegałam z pałacu aby pomyśleć w ciszej nocy przy leśnych zwierzętach i rzeźnym powietrzu wśród zielonych drzew. Wtedy mogłam być sobą.          Uśmiecham się do nowicjusza i wstaję powolnym ruchem, lecz z nauczoną gracją.  On pierwszy się skłania i rychło wychodzi z mojej komnaty. Bezzwłocznie po nim idę w kierunku wyjścia, ale na moment przystaję przy lustrze tuż przy drzwiach wyjściowych. Rama jest pozłacana i efektownie wyrzeźbiona, a odbicie zwierciadła odbija mają królewską naturę.
pytanie zadane 29 maja 2013 w Kultura i sztuka przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...