Byłem na pasterce, wyspałem się, zjadłem świąteczne śniadanie z świąteczną szyneczką i dzwonkiem wczorajszego karpika, nie łyknąłem żadnej ości, wypiłem świąteczną, poranną kawę z świąteczną babką, sprawdziłem czy moje lampki choinkowe jeszcze świecą (świecą, widocznie lepszy Chińczyk je montował niz te Bingoli), zaliczyłem parę kartek czytanej książki, wysłałem wnuczce selfi z dziadkiem w czapce Mikołaja, zjadłem duże jabłko, jako że musiałem przesunąć pasek u spodni o jedną dziurkę więc wyszedłem na spacer, dla zdrowotności i aby odetchnąć świeżym powietrzem, deszczyk lekko mży od rana więc można liczyć na czyste powietrze, pyłków zawieszonych 0,05 nie zauważyłem (może dlatego że nie wziąłem okularów), zrobiłem parę km, ludzi mało, nie spotkałem żadnych znajomych, wróciłem do domu, wprawdzie telewizora nie włączałem (ani radia) ale wiem że ani wulkan u nas nie wybuchł (jak na Islandii), ani zamachu nie było (jak w Strasburgu), ani tsunami nas nie dopadło (jak w Indonezji), więc szykują się nam spokojne dalsze Święta.A jak wy spędzacie ten pierwszy dzień świąteczny?