Zainspirowana historią Antykwy:Miesiąc temu mąż podpisał umowę z innym dostawcą internetu. Mieli MÓJ adres mailowy do korespondencji i nasze oba nr tel. Mieli napisać do mnie i podać link aktywacyjny do swojej strony, oraz konta na które mamy wpłacać pieniądze. Wczoraj była sąsiadka, która dostała takiego maila i już dawno założyła tam konto, zapłaciła. Ja nie. Nie wiem komu, nie wiem ile, nie znam nr konta. Więc dzwonię. Każą mi zalogować się na ich stronie podając nr IDK z umowy. OK, ale na umowie jest spacja :( nie ma żadnego numeru, ślepa uliczka. Dzwonię, ponownie, tłumaczę. Tym razem panienka powiedziała, że nie będzie ze mną rozmawiała, bo ja to nie mój mąż! Podałam nr umowy, pesel męża, nr tel męża, nr tel mój, prosiłam, żeby na mój tel oddzwoniła, bezskutecznie. NIE i już. Wieczorem zadzwonił mój mąż, podał nazwisko i .... do mnie przyszedł mail z linkiem aktywacyjnym. Nie był potrzebny żaden pesel, nr umowy i nic.Stąd wniosek, że z żoną nie wolno rozmawiać, ale z sąsiadem bo panienka nie sprawdziła z kim rozmawia, jak najbardziej :(Kategoria: głupota ludzka, ale brak jej w spisie :(