Witam. Gdy mam awarię internetu, to oglądam telewizję. Gdy mam awarię satelity, to oglądam telewizję naziemną. Za każdym razem okazuje się, że jednak jest co oglądać, ale trzeba dać szansę. Gdy nie mam wyboru, oglądam rzeczy, które natychmiast bym przełączył, gdybym miał większy wybór.Czyli żyjemy w czasach, w których to dany film, serial, program, kreskówka musi się nam spodobać od razu albo w ogóle nie damy mu szansy. Problem w tym, że niektóre rzeczy trzeba obejrzeć w całości lub dłuższy kawałek, żeby stwierdzić, że było warto obejrzeć.Zwróćcie uwagę na taki paradoks. Kiedyś mając tylko kilka kanałów i brak internetu nie narzekaliśmy, że nie ma co oglądać. A dzisiaj? Dzisiaj mamy internet i 200 kanałów i narzekamy.