Ja zabierałam na wizyty do pulmonologa jedną osobę...a pan doktor, co 10-15 minut (dosłownie) musiał sobie wyjść z gabinetu by......zapalić papierosa. Kolejka długa a on ją swoim nałogiem przedłużał bardziej. Jednak nie o czas chodzi lecz o papierosy. Osoba z którą chodziłam na te wizyty sama kiedyś była nałogowym palaczem... i to właśnie (poniekąd) palenie papierochów doprowadziło ją do tego konkretnego lekarza. (Byłby dla was ktoś taki jak on autorytetem?).I drugi absurd: to ten o którym już pisałam niedawno - lekarz leczył u mnie coś, co było w granicach normy!