Od tygodnia mam nową współlokatorkę w mieszkaniu. Razem ze mną są trzy dziewczyny. Ta nowa dziewczyna jest bardzo cicha i spokojna, nie znam drugiej takiej osoby. Próbowałyśmy z drugą włączyć ją w rozmowę ale ona coś odpowie, poza tym stoi i nic nie mówi. Dzisiaj byłam w mieszkaniu z nią sama jakoś od po 19 do teraz. Miała zapalone światło, ale ani nie wychodziła, ani się nie ruszała, po prostu nic nie było słychać a ściana między naszymi pokojami jest bardzo cienka. Zmartwiłam się trochę, myślałam że może śpi ale ona zawsze około północy idzie się myć. Zapukałam do niej i otworzyła jakby nigdy nic, zapytałam czy wszystko ok i czy żyje, zaśmiała się z tego drugiego pytania ale jak wszystko jest ok to powiedziałam jej dobrej nocy i poszłam do siebie. Teraz czuję się strasznie głupio