Nie mówię o jakiś bólach głowy, tego nie widac. Ale jak obserwuje niektórzych (najczęściej to są moi 2 znajomych) to strasznie przeżywają i krzyczą z bólu. Jak koleżanka kozłowała piłkę to ja z zaskoczenia jej wzięłam z rąk a ona krzyknęła o jak boli i z 10 minut masowała się, a doskonale pamiętam ruchy i nic jej nie zrobiłam, jedynie palcami jej dłoń może przycisnęłam (mam króciutkie paznokcie), co nie bardzo boli. Albo jak widzę u kolegi jak kolega palucha sobie obił ławka to wyje na całą klasę. I dlaczego niektórzy tak wyolbrzymiają swój ból? Tak, że krzyczą, a zazwyczaj nic poważniejszego im się nie dzieje. (Nic poważniejszego, bo w podobnej sytuacji jakiś chłopak normalnie palcami pomachał z bólu, ale nie robił scen). Wytłumaczy mi ktoś? Czy oni są tacy bardzo wrażliwi? Ehh