Podejście x+1 :D Miejmy nadzieję, ze ostatnie. To tyko początek rozdziału - ale ju coś! W końcu to sprawiało mi największe trudności ;w; enjoyyy~ czy co tam ;w; -Możesz łaskawie w końcu mnie wtajemniczyć? – warknął ze złością Krie, zakładając ręce na piersi. Nathiel westchnął ciężko i zmierzył go pełnym poirytowania spojrzeniem. Chłopak dołączył do Wybranych ledwie kilka dni temu, a już zachowywał się, jakby był ponad zasadami. A pierwszą przecież było: nie zadawaj pytań, na które nie chcesz znać odpowiedzi. Brunet, który właśnie teraz opierał się o pień drzewa, wpatrując się wyczekująco w starszego brata żadnych wyjaśnień, właśnie z tej nie zdawał sobie sprawy. Z tej jak i szeregu innych. Od „nie pyskuj ojcu”, po „nie zabijaj bez pozwolenia”. Ale przecież i tak nie było z nim aż tak źle, jak z Rythisem…Blondyn siedział na rozwalającym się murku, czekając cierpliwie, aż tamci skończą szykującą się kłótnię. Ulubieniec ojca, jego zabaweczka do ładnego wykonania czarnej roboty. Uśmiechnął się krzywo do swoich myśli. Psychopata. Teraz nawet bawił się tym swoim przeklętym nożem sprężynowym. Nathiel już tyle razy widział, jak srebrne ostrze zanurza się w ciele, niekoniecznie człowieka, bo nawet bezbronne gołębie, czy przybłąkane psy nie zdołały się uchronić, że nauczył się dobrze, że lepiej nie podchodzić, kiedy Nightmare je trzyma. Jeśli tylko miał na to pozwolenie, po prostu zabijał. Wszystko, co się ruszało, niezależnie od pochodzenia. I oblizywał krew z noża… Szatyn aż wzdrygnął się na sam obraz wspomnienia. Pech chciał, że blondyn uchwycił jego spojrzenie i uśmiechnął się słodko, tak, jak tylko on potrafił to zrobić. Aż na ramionach Nathaniela pojawiła się gęsia skórka.Całe życie z psychopatami, nie ma co. Ale… przecież on też nie był tu bez powodu, prawda? -Haalo? – Krie pomachał mu ręką przed nosem, chcąc zwrócić na siebie uwagę, a granatowy płaszcz, który miał na sobie, aż załopotał pod wpływem wiatru. -Zabierz mi to sprzed twarzy – warknął szatyn, patrząc na młodszego z niesmakiem. -To mi odpowiedz! – zażądał. -Masz się uczyć – oświadczył z zadowoleniem na widok malującego się na twarzy chłopaka niezadowolenia. -Znowu? – jęknął burkliwie. –Czego tym razem? -A jak myślisz, po co jest z nami Nightmare? Niezadowolenie zamieniło się w podniecenie, graniczące już z ekstazą, kiedy szatyn, patrząc na nich spokojnie wypowiedział jedno słowo, znacząc ich cel. -Roscoe.PROSZĘ O ROZBUDOWANE ODPOWIEDZI -by Nieudolnie Leniwa Istota