• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Co sądzisz o fragmencie mojego opowiadania?

0 głosów
Proszę o rozwinięte odpowiedzi dłuższe niż jedno słowo czy zdanie.Ostatnio kilka osób miało problem ze zrozumieniem treści - wytykali mi to zamiast skupić się na stylu pisania. Żeby nie było już takich sytuacji:Chris Redfield dołącza do jednostki walczącej z terroryzmem w Raccoon City. Poznaje Jill Valentine, z którą się zaprzyjaźnia, ale w głębi serca czuje do niej znacznie więcej. Mężczyzna zaprasza kobietę na spotkanie, ale się rozpadało, więc wrócili do jego domu. Siostra Chrisa zaproponowała jego przyjaciółce suche ubrania. Redfield odwozi Valentine, jednak muszą przejść kawałek, by dostać się do jej domu._______________________________    Szli w milczeniu wąską uliczką. Słychać było jedynie tupot ich stóp i co chwilę szelest papierków, na które jedno z nich nadepnęło. Obdarte z farby cegły dawały poczucie zamknięcia w pułapce, z której nie ma ucieczki. Chris w oddali zauważył tlącą się końcówkę papierosa - ograniczył się ostatnio, ale wtedy nagle zachciało mu się zapalić. Gdy przyjrzał się dokładniej zauważył właściciela tytoniu owiniętego w bibułkę – wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka w czarnej bluzie i spodniach dresowych. I więcej kiepów. I więcej facetów w dresach.    Szatynka nieznacznie zwolniła i objęła ramię Redfielda. Bała się. „Muszę ją chronić…”.- Hohoho, fajna ****, kolego! – powiedział jeden z chłopaków potocznie zwanych „dresami”. Nie było nawet takiej możliwości, by obyło się bez kłopotów. – Może pójdziemy na kompromis, hę? Twoja buźka pozostanie cała, a my się zabawimy.    Chris starał się ich ignorować, ale oni nie dawali za wygraną. W końcu odepchnęli go od Jill i złapali ją za nadgarstek, a on uderzył o mur. Kobieta szarpała się i krzyczała, była bliska płaczu, ale napastnicy byli silniejsi. W las poszły wszystkie kursy samoobrony – w obliczu zagrożenia zapomniała podstawowych chwytów. Mogła już tylko łkać i patrzeć jak biją jej przyjaciela. Przez głowę szatynki przeszły najczarniejsze myśli – zabiją Chrisa, a ją zgwałcą. I w końcu też zabiją lub zaszantażują. Nagle jednak Piwnooki ze wściekłością otarł krew spływającą z jego wargi i rzucił się na nieco większego od siebie mężczyznę. Z łatwością ogłuszył go uderzeniem w splot słoneczny, a drugiego, który chciał pomóc koledze, powalił kopnięciem w zgięcie kolana. Ostatni napastnik trzymający błękitnooką puścił jej rękę i rzucił się do ucieczki. Zapłakana Valentine upadła na ziemię i zaczęła masować bolący nadgarstek, na którym odcisnął się zaczerwieniony kształt dłoni.- Jesteś cała? – zapytał, ściągając z pleców bluzę. Otulił nią kobietę i pomógł jej wstać. Ta roztrzęsiona wtuliła się w przyjaciela i pokiwała głową. – Wracajmy już.*~* Łzy na policzkach Jill zdążyły obeschnąć. Otworzyła drzwi swojego domu i włączyła światło w przedpokoju. Zegarek na ścianie wskazywał godzinę 23:37. Chris wszedł do środka małego domku na obrzeżach Raccoon City i rozejrzał się dookoła, lecz nie zauważył nic ciekawego, co przykułoby jego wzrok – beżowe ściany, drewniane panele w jasnym kolorze, biało-niebieski dywan, który swoją drogą kompletnie do wystroju nie pasował, i jakiś duży kwiatek w doniczce. Szafka na buty, wieszak, telefon stacjonarny, koszyk z gazetami, jakieś pudła. Norma.- Wejdź do salonu, a ja pójdę po wodę utlenioną – mruknęła i zniknęła za drzwiami.    Pokój dzienny również był niewielki. Ściany w kolorze fioletu, podłoga wyłożona panelami w barwie orzecha, biała sofa i telewizor naprzeciwko niej. Mały, szklany stolik na kawę stał tuż obok kanapy. Na ścianach rozwieszone były obrazy i zdjęcia, którym Chris się nie przyglądał, gdy włączył światło. Nie interesowały go. Wciąż był poruszony sytuacją jaka miała miejsce. Jak on, do cholery, skopał trzech większych od siebie gości? Przez łuk weszła szatynka trzymająca w ręku butelkę płynu do odkażania ran i wacik kosmetyczny. Rozkazała przyjacielowi usiąść na kanapie, a sama przyklęknęła obok na poduszce, by być ponad jego twarzą. Zaczęła delikatnie obmywać rozcięcie na wardze Redfielda, a on co chwilę syczał z bólu    Stojąc w drzwiach błękitnookiej, Chris dzierżył w dłoni reklamówkę z ubraniami swojej siostry, a w drugiej swoją bluzę przesiąkniętą perfumami Jill. Zegarek na ścianie wskazywał godzinę 00:26, a kobieta bała się narażać go ponownie na pobicie – i tak dość przez nią wycierpiał, broniąc jej. Rozcięta warga była tylko czubkiem góry lodowej, pozostawały liczne siniaki, które ona widziała, nawet gdy nie chciał się do nich przyznać. Już miał wychodzić, postawił nawet krok za próg, kiedy usłyszał cichy szept.- C… Chris…?- Tak? – odwrócił się, a kącik jego ust spotkał jej ciepłe i miękkie wargi. Do jego nozdrzy dopłynął zapach malinowej pomadki kobiety.- Dziękuję.Pozdrawiam, Nieudolnie Samokrytyczna.
pytanie zadane 21 czerwca 2013 w Kultura i sztuka przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...