• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Co sądzisz o tym niedługim fragmencie ?

0 głosów
Odpowiedź uzasadnij.Pomijając fakt braku spacji po znakach. Poprawię to, jak skończę pisać całość.Zapinam płaszcz,wsuwam ręce do kieszeni.Szybkim krokiem wracam do domu.Jest już niemal środek nocy i ulicę oświetlają gdzie niegdzie pojedyncze latarnie. Mijam akurat swój zakład fryzjerski,kiedy słyszę jakiś szmer.Odwracam się i widzę Nico.Podbiega do mnie szybko z zaciętym,wściekłym wyrazem twarzy,chwyta mnie za włosy, szarpie, przyciąga do siebie.Nie wiem,jak zareagować, nie rozumiem, co się dzieje.Odruchowo próbuję się wyrwać. Jedną ręką trzyma mnie za włosy, drugą za nadgarstek. Obraca mnie przodem do siebie. Patrzę wielkimi z przerażenia oczami, na jego skrzywioną w dziwnym grymasie twarz. Boję się ruszyć, odezwać, oddychać.Jestem w stanie tylko na niego patrzeć.Drżę,kiedy wierzchem dłoni gładzi mój policzek.Zaciskam powieki, staram się nie płakać.-O co Ci chodzi ?-jęczę.-O nic.-odpowiada dziwnym,ściszonym głosem,przechylając głowę.Chwyta mnie za ramiona i jednym szarpnięciem wciąga w wąską,boczną uliczkę.-Od początku wiedziałem,że jesteś psycholem.-syczę.Rozglądam się dookoła.Nikogo tu nie ma.Nikogo i niczego,oprócz wielkiego,niebieskiego,kontenera na śmieci.Wyobrażam sobie swoje zwłoki leżące w tym pojemniku.Przełykam ślinę,patrzę w oczy Nico.-Czego chcesz ?-pytam.Milczy.Tylko się we mnie wpatruje.Włosy opadają mu na czoło,kiedy mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów.Mam ochotę chociaż wrzasnąć,ale nie mogę.Popycha mnie kolanem w stronę ściany,nadal unieruchamiając mi ręce.Dociera do mnie,że mógłbym go kopnąć,ale się boję.Boję się,jak zareaguje.Czego ten świr oczekuje ?-Skąd wracasz ?-pyta niskim,gardłowym głosem.-Od Theo.-odruchowo odpowiadam szczerze.Kiwa głową i puszcza moje ręce.Przez moment zastanawiam się,czy nie uciec,ale wiem,że każdy ruch jest ryzykowny.Patrzę więc tylko na niego i czekam,aż coś powie.Znów kiwa głową,spluwa pod nogi.Kulę się,próbuję opracować w głowie scenariusz wydarzeń.Nicholas opiera rękę na biodrze i znów ogląda mnie,jak przedmiot.Wyciąga dłoń,przeczesuje palcami moje włosy.Zaciskam powieki,odchylam głowę,próbując się odsunąć . . . Czuję na twarzy jego oddech.Znowu się odemnie odsuwa.Coraz bardziej go nie rozumiem i ogarnia mnie coraz większa panika.-Spadaj.-szyczy.Zaskakuje mnie tak bardzo,że początkowo nawet się nie ruszam.-Spadaj.-powtarza głośniej.Kiwam nerwowo głową i odchodzę,oglądając się za siebie.Potem puszczam się biegiem i pędzę do domu.Znowu płaczę do słuchawki,rozmawiając z Lucy.Nie rozumie mojego bełkotu,a dodatkowo zagłusza mnie wieczny płacz dziecka.W końcu coś przerywa naszą rozmowę.Zastanawiam się,dlaczego życie się na mnie uwzięło.+ + + + -Nie możesz tak tego zostawić ! Błagam,przeprowadź się do mnie !-Theo podnosi głos,siedząc naprzeciw mnie,w fotelu.-Nie mogę.-Jak to nie możesz ? Przecież on wie gdzie mieszkasz ! To jakiś psychopata,a mnie zależy na twoim bezpieczeństwie.-pochyla się w moją stronę.Patrzę na niego zapłakanymi oczami.-A jak się zgodzę dasz mi spokój ?-pytam,pociągając nosem.Uśmiecha się.-Czyli się zgadzasz ?-ściska moją dłoń.Nie odpowiadam.-Pójdziesz z tym na policję ?-Nie.I tak nic z tym nie zrobią.-wzruszam ramionami.Theo wstaje z miejsca,strzepuje niewidzialny pyłek ze swojej koszuli w czarno-białą kratę.-Pakuj się !-woła.Podnoszę głowę.-Już ?-pytam.Ocieram łzy.-Tak.Narazie zabierzesz najpotrzebniejsze rzeczy,a potem resztę.W da . . . -mówi.Przerywam mu.-Chcesz mnie zabrać z mojego mieszkania z dnia na dzień ?-pytam przerażony.Theo przewraca oczami.-Wolisz tu tkwić w wiecznym strachu,i czekać aż on się pojawi i wyrządzi Ci jakąś niewyobrażalną krzywdę ?-opiera rękę na biodrze.Wiem,że nie ustąpi.Ta jego okropna upartość doprowadza mnie do szału.-I tak zostanę.-unoszę wysoko podbródek,krzyżuję ramiona.-Jesteś okrutny.-stwierdza.Teraz planuje się na mnie obrazić ? Chce wzbudzić we mnie litość ?-Nie.Nigdzie nie pójdę.Przestań mnie tresować !-patrzę mu w oczy.-Dobra.Jak chcesz.-wzrusza ramionami,wsuwa dłonie do kieszeni spodni.Jest obrażony.Widzę to i wyczuwam.-Gniewasz się na mnie ? Chcesz mnie uniezależnić ?-pytam.-Nie ! Boję się o Ciebie ! Zwyczajnie się boję,nie rozumiesz ?-pyta.Przyklada dłoń do ust.Stoi do mnie tyłem,ale widzę,że drży.Teraz będzie płakać ! Zaczynam mieć go zerdecznie dość.Przypominają mi się słowa jakiejś piosenki:"Kocham Cię bardzo,ale bardziej,kiedy Cię tu nie ma".Wstaję,kładę rękę na jego ramieniu.-Przepraszam.Nie o to mi chodziło.-szepczę.-Boję się,że coś Ci się stanie.Że on tu wróci.-odpowiada cichutkim,słabym głosem.Odwracam go przodem do siebie.Patrzę na jego smutną,zaplakaną twarz.Włosy przysłaniają mu oczy.-Przepraszam.-powtarzam.Głaszczę go po policzku.Nie wiedziałem,że zareaguje aż tak emocjonalnie.
pytanie zadane 14 czerwca 2013 w Kultura i sztuka przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...