• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Co sądzisz o kolejnym fragmencie opowiadania?

0 głosów
•    Dzień 26- Gabriel Liberty.Westchnął z trudem hamując irytację i obrzuciłem Remika znudzonym spojrzeniem. Mężczyzna pokręcił głową z szerokim uśmiechem, najwidoczniej wyjątkowo rozbawiony sceną, która powtarzała się codziennie. W niedługim czasie od pamiętnej nocy, doszedłem do wniosku, że imię Seweryn nie przyprawia mnie o zgrzytanie zębami w bezsilniej złości. Przeciwnie. Bardzo mi to odpowiadało. Już sam jego dźwięk potrafił mnie odstresować. A jednak nikt poza Remikiem nie miał pojęcia o moich nowych upodobaniach. W zasadzie nie miałby to dla mnie znaczenia, gdyby nie pielęgniarki, które jakby nie mogły dojrzeć mojej rosnącej wściekłości. Albo ją ignorowały. To też było jakieś wyjście.- Gabriel Liberty.Przymknąłem oczy, niechętnie wstając na nogi. Za każdym razem, kiedy kobiety wydawały nam leki i – uważałem to za wyjątkowo zabawne – myślały, że je łykamy dobrowolnie zatracałem się we własnej frustracji, a jednak znosiłem to potulnie. Przeciwnie do Remika, który zdawał się przejąć większość moich ludzkich uczuć, za wyjątkiem ciągłej złości. Ciągle ją czułem. Przychodziła razem z myślami, których sensu nie rozumiałem. Śmierć. Śmierć z nieba, śmierć na ziemi. Nie ciemność, lecz słońce, od którego łzawią oczy… Uciekałem od ciemności. Jak najdalej. Słońce. Byleby było jasno. Duże przestrzenie. Duże. Przerażone tłumy… Niszczycielska siła…Przestań Seweryn! Na litość boską, przestań! Patrz przed siebie. Licz kroki. Nie myśl. Myślenie powoduje ból. Ale dlaczego?Z trudem trzymając powieki w pionie zatrzymałem się przy dyżurce pielęgniarek. Kręciło mi się w głowie. Jezu, nie byłem pewien, gdzie jestem. Wszystko wirowało. Bezwiednie przytrzymałem się ramienia Remika, który niewiadomo jak znalazł się przy mnie. Kątem oka zobaczyłem, że otwiera usta, zapewne, żeby zacząć kłócić się z pielęgniarką o nieszczęsnego Gabriela… Liberty’ego. Chyba. Ale to było nieważnie. Nie, kiedy stanie na nogach wymagało ode mnie tyle wysiłku. Bez słowa wyciągnąłem drżącą rękę po leki, a jednak mężczyzna mnie uprzedził. Mruknął coś pielęgniarce, która zachichotała cicho i pokiwała głową. Remik posłał jej zakłopotany pół uśmiech, a jednak ona już o to nie dbała. Bez zainteresowania przeszła do innych pacjentów, dając mi spokój. Pozwoliłem się wyprowadzić przyjacielowi z sali i praktycznie dowlec do naszego wspólnego pokoju. Gdy tylko znaleźliśmy się za drzwiami, osunąłem się po ścianie, wkładając głowę między kolana. Miałem wrażenie, jakbym pozostał jednym stałym elementem w świecie, który kręcił się bez opamiętania.- Moja głowa – jęknąłem, rytmicznie się kołysząc. – Do jasnej cholery, zaraz eksploduje mi czaszka!- Na litość boską, przestań – zamglonym wzrokiem dostrzegłem klęczącego przede mną Remika. Mimo wszystko dziwiło mnie, że jest zupełnie spokojny. – Przestań histeryzować i się zastanów, zamiast pieprzyć o własnych złudzeniach. Co się stało? O czym myślałeś?- Skąd mam wiedzieć? – warknąłem, zmuszając się do uniesienia głowy. – Jak? Nic nie jest takie, jak być powinno – z trudem powstrzymałem krzyk, cisnący mi się do gardła. W głębi duszy cieszyłem się, że chociaż na tyle było mnie stać. Nie chciałem skończyć w starej, dobrej izolatce, z którą w pierwszych dniach udało mi się zaprzyjaźnić. Z premedytacją zacisnąłem szczęki na dolnej wardze, czując w ustach smak krwi. – Przerażają mnie własne myśli.Wyraz oczu Remika zmienił się, ale nie tak, jak tego oczekiwałem. Jego dłoń uniosła się i zataczając szeroki łuk trafiła mnie w twarz – uderzenie było mocne, celne i bolesne. Po pierwszym policzku nastąpił drugi, jeszcze brutalniejszy. Z zaskoczeniem, wymieszanym z irytującym strachem spróbowałem podnieść się na nogi, a jednak mężczyzna powstrzymał mnie, kładąc na moich ramionach ręce, z których jedna jeszcze przed sekundą wymierzała mi ciosy.- Co to było? – wydusiłem, sam nie wiedząc, kiedy złość wygrała z bólem, trawiącym całe moje ciało. – Co to, {...}, było?!- Musiałem – mruknął Remik, a z jego głosu wyczytałem skruchę. – Masz dziwne skłonności do odrzucania pomocy, kiedy najbardziej jej potrzebujesz. A teraz – jeżeli wreszcie skupiłeś się na moich słowach – o czym myślałeś?Westchnąłem, zaciskając pięści na materiale jego koszuli. Musiałem wyglądać żałośnie. Zresztą wiem to doskonale. Zachowywałem się jak kobieta, w której buzuje zbyt wiele hormonów. Byłem skłonny do napadów paniki i ciągłej złości. Kim właściwie byłem? Sewerynem. To by się zgadzało. Sewerynem,- …który boi się ciemności i wielkich tłumów. Unika małych pomieszczeń. Ma arachnofobię i nie wie o sobie nic więcej… Z opóźnieniem zdałem sobie sprawę, że krótkie podsumowanie mojej tożsamości wypowiedziałem na głos. Remik zaśmiał się cicho, w typowy dla siebie sposób, który nie mógł mnie urazić.- Faktycznie zachowujesz się jak kobieta.- Idź do diabła – rzuciłem, a jednak tym razem, nie powiedziałbym, że mój uśmiech przypominał grymas. ~~*~~*~~*~~*~~~*~~*~~*~~*~~Najbardziej liczą się odpowiedzi uzasadnione, cała reszta może podpisać się pod tytułem "bezwartościowe". Z góry dziękuję za dłuższe wypowiedzi.
pytanie zadane 10 czerwca 2013 w Kultura i sztuka przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...