• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Pomocy, wiem, że to długi problem, ale liczę na was :(

0 głosów
Ciągle obwiniam się o to, że niektóre relacje mi się rozleciały. Od gimnazjum do liceum przyjaźniłam się z jedną koleżanką (nazwę ją X). Ciągle czułam się od niej gorsza we wszystkim, zawsze w cieniu. Ona zawsze miała powodzenie (a to jeden chłopak listy do niej pisał, zapraszali na randki, miała kilka krótkich związków). Starałam się nie pokazywać zazdrości i wspierać ją. Ja zawsze byłam forever alone. Potem znalazła chłopaka w III klasie liceum, z którym była najdłużej. W liceum byłysmy w innej klasie. Na wyjeździe nad jezioro na wakacje mnie zdruzgotało jaką jest osobą. Ona: "o, Paulina bierze ślub" a kolega "jaka Paulina?" a ona "taka brzydka". Oburzyłam się, bo jak można tak mówić? Potem jak z nią i jej chłopakiem zamieszkałam to pomogłam jej (kończył mi się karar, ale miałam jeszcze gorączkę) przywieźć pufy z dworca. To potem chcieli zrobić w moim pokoju i koleżanki imprezę (choć ja nie chciałam). To jak powiedziałam jej to, to mi odpowiedziała: "zawsze musi znaleźć się jakiś kozioł ofiarny" i tak jakoś mnie zabolało, że zaczęłam się od niej odsuwać. Wiedziała, że źle się czuję, że jestem forever alone to głośno się darła z chłopakiem w nocy (krzyczała by przestał ją łaskotać). Moja mama zawsze jej nie lubiła, bo twierdziła, że zawsze szuka u kogoś korzyści. Nawet matka jej byłego chłopaka jej nie lubiła. Zawsze miałam poczucie, że za dużo się poświęcam. Potem poznałam Y w liceum. Trzymałyśmy się razem. Ona lubiła się izolować. Była zimna(wkurzało ją jak koleżanka się śmiała). Słyszała od innych ludzi, że "wygląda na zarozumiałą"(jak jej nie znałam to myślałam tak samo, że patrzy z góry i surowo ocenia). Mówiła mi, że zazdrości mi tego, że swobodnie gadam z grupą koleżanek a ona stoi jak drewniak. Zazdrościła mi, że jestem jedynaczką a ona pochodzi z wielodzietnej rodziny i jest biedna. Ciągle narzekała jak jej ciężko, że chce mieć chłopaka. W końcu ja też zaczęłam obsesyjnie myśleć o chłopakach. Przez tyle lat narzekałysmy obie, że chcemy mieć chłopaka. Kilka razy w klubie zaprosił mnie i ją chłopaki do tańca, ktoś podszedł do nas na festiwalu. Dopiero na 2 roku u niej zaczęło jej wychodzić z randkami. Zaczęłam jej zazdrościć (nie wiem skąd mi się to wzięło), że poczuje się lepsza, będzie się wywyższać. Potem ja miałam epizod z moim pierwszym chłopakiem (spotykaliśmy się przez około 2 miesiące - nocował u mnie, ale nie doszło do seksu). Potem u mnie długo było nic, a moja koleżanka była na kilku randkach (znowu mi się zazdrość włączyła). Powiedziałam jej szczerze, że jej zazdroszczę a ona do mnie "kiedyś to ja też zazdrościłam mojej koleżance Oli powodzenia". Potem jak jej nie wychodziło z tymi randkami mówiła, że "jak będę miała 25 lat i nic nie będzie to prześpię się z byle kim". Potem wyjechała za granicę. Wysyłała mi snapy z podpisem "najlepsza randka w moim życiu" (ja to zinterpretowałam, że chciała mi dopiec). Jak jej wysyłałam zdjęcie, gdzie jestem na wyjeździe to komentowała "uuu randeczka?".Mówiła mi, że "przynajmniej nie czuję się jak gówno jak ktoś jest mną zainteresowany" (a wiedziała, że jestem forever alone... mnie to zabolało). Potem w październiku przyznała mi się, że ma chłopaka, który ma 36 lat (ona ma 22), że są ze sobą od wakacji. Ukrywa go przed innymi, bo "społeczeństwo nie akceptuje związków z taką różnicą wieku" i wynajmowali jeszcze drugą stancję. Postanowiłam skończyć z narzekaniem o chceniu faceta i powiedziałam jej, że odpuszczam sobie z takim negatywnym nastawieniem (powiedziałam coś w stylu "wolę być singielką") a ona odpowiedziała, że "w związku przynajmniej jest się do kogoś przytulić w zimie i jest ciepło". Poczułam się źle, bo staralam zbudować swoje poczucie a ona z tego "zartowała" -  tak się tłumaczyła. Potem napisał do mnie pewien chłopak, który mi się nie spodobał z wyglądu. Powiedziałam jej to, na co ona "gdybym patrzyła na wygląd to nigdy nie byłabym w związku". A mi nie o to chodziło... Potem zmuszałam się do pisania z nim i nie przypadł mi do gustu (jego teksty mnie irytowały)... Potem w grudniu mi powiedziała, że przeżyła swój pierwszy raz. Powiedziała mi to w ten sposób "bałam się, że będę w ciąży. Poszłam do ginekologa by to sprawdzić". Coś we mnie pękło, że mi się tym pochwaliła... Zrobiłam awanturę o tym. Ona tłumaczyła się, że powiedziała mi o tym, bo bała się że była w ciąży. Ale ja na chłodno wykalkulowałam, że ona jak do mnie dzwoniła to wiedziała, że nie jest w ciąży, bo była u ginekologa jak mi przecież mówiła. To po co mi mówiła? Żeby się pochwalić? Przez wiele miesięcy miałam załamanie nerwowe. Zazdrościłam jej tego, że mogła przeżyć ****. Sąsiadka z dołu na stancji co noc uprawiała **** przez co dobijało mnie to bardziej. Przełaczałam wszystkie reklamy z tą tematyką. Ciełam się, że nikt mnie nie chce. Do tej pory ciężko mi z tym, że nie układa mi się w życiu z chłopakami. Na studiach poznałam koleżankę Z, z którą rozmawiamy o pasjach, zainteresowaniach. Śmiejemy się ze wszystkiego. Poczułam się tak swobodnie, komfortowo w jej towarzystwie, bo nie ma tematów chłopaków (oprócz idoli). Mówi, że lepiej skupić się na karierze a chłopaki sami przyjdą. Choć był mały epizod kiedy rozmawiałyśmy o chłopakach, że nie mamy powodzenia. Ona mówiła mi, że zazdrości mi wyglądu. Mówiła też, że jestem mądra, zabawna. :( Ale nie użala się nad sobą. Jest pogodna, wesoła, radosna, wrażliwa, pomocna, wspierająca. Inna niż X i Y. W końcu przestałam obsesyjnie myslec o związkach, skupiam się na tym, żeby popracować nad samooceną i pewnością siebie. Ale za każdym razem jak odzywa się Y to negatywne myśli zawsze wracają. Mam wrażenie, że chce się dowartościować moim kosztem. Po kilku miesiącach spotkałyśmy się i ona mówiła, że "nie chciała mi dowalić, że tylko żartuje". Ale sama nie wiem czemu mam tak zatrute myśli... 
pytanie zadane 25 maja 2019 w Uroda i styl przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...