• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Co myślisz o początku mojego opowiadania grozy?

0 głosów
Gdybyście kilka lat temu usłyszeli " Wiara katolicka wymiera" to autora tych słów moglibyście spokojnie odesłać   do niewielkiego miasteczka Saint Glow Creed.  Delikwent ten zapewne, po powrocie  z niego diametralnie zmieniłby zdanie. Dziś jednak byłoby to bezcelowe, albowiem już od lat  tamtejszy kościół świeci tam pustkami, a wszystko zaczęło się pod murami tamtejszego domu bożego.     Dawniej jego drzwi były szeroko otwarte dla wiernych, którzy zawsze mogli przyjść tam w dowolnej sprawie i o dowolnej porze i porozmawiać z tamtejszym proboszczem. Człowiekiem słusznej daty, który swą posługę pełnił z pasją od czasów końca II  wojny światowej, kiedy to jego poprzednik w tragicznych okolicznościach spotkał się z Bogiem.  Cóż nie będę tu oszukiwał  iż był on niezbyt lubiany i większość wiernych z   ulgą przyjęła nowego proboszcza. Znacznie milszego, i pokorniejszego, który całą swą osobą  i zachowaniem wypełniał przykazania boże.  Jednak wracając do zasadniczej osi fabularnej, pewnego niedzielnego dnia tłum wiernych zastał niecodzienny widok... Drzwi świątyni były zamknięte na cztery spusty.  Podniosło to oczywisty szmer między odświętnie poubieranymi wiernymi, zaniepokojonymi czemu drzwi starego gotyckiego kościoła stoją zamknięte.  Wśród  nich dało się słyszeć przebąkiwania  " pewne coś mu się stało", " może zasłabł" , "  Może  niech ktoś wyważy drzwi?" i tak dalej. Jednak pewien rodzaj strachu sprawił iż większość starszych i część młodszych jedynie gadała. Jednak w końcu  ktoś wziął się  w garść i podszedł do wysokich drzwi z ciemnego okutego drewna.    Mężczyzna, bo tej płci był śmiałek, był już słusznej daty, ale, podobnie jak inni mieszkańcy zajmujący się głównie łowieniem ryb lub rolnictwem, nadal miał w sobie sporo krzepy. Spróbował więc on otworzyć drzwi, ale  ciężki skobel skutecznie uniemożliwił mu ten zamiar.  Rybak pokręcił głową i powiedział:    - Nic z tego drzwi są zamknięte.- Słowa te już całkiem zaniepokoiły  mieszkańców. Wcześniej bowiem sądzili iż, drzwi są po  prostu przymknięte. Teraz jednak  poczuli oni iż coś jest mocno nie tak. Ponownie wśród nich podniósł się szum zaniepokojenia. Niektórzy z nich chcieli nawet wyważać drzwi i ratować swego ulubionego księża, będącego  z nimi od czasów komunii. Nim jednak, którykolwiek z nich  wcielił swe zamiary w życie głos zabrał mały chłopiec. Był on synem jednego z rolników zamieszkujących  przedmieścia i był bardzo nieśmiały. Dlatego teraz jedynie wydukał:    -Mój przyjaciel mówi, że są tu inne otwarte drzwi. - Oczywiście z początku dorośli zignorowali jego słowa. Jednak kilka powtórzeń w końcu zwróciło ich uwagę.  Ostatecznie nawet jeden z nich, zapewne ten najbardziej zdesperowany, postanowił zbadać jego słowa.  Zaczął on obchodzić drzwi świątyni szukając drzwi, o których mówił chłopiec.  Znalazł je on po kilku minutach i rzeczywiście były one otwarte jakby zapraszały do środka.  Mężczyzna był tym zaskoczony i dlatego zrezygnował z chęci wejścia do środka na własną rękę. Niecodziennie bowiem zmyśleni przyjaciele wskazują drogę wejścia do kościoła. Dlatego z lekkim przestrachem zawołał on- Josh, Dave, Bernard,  Aron, chodźcie tu chyba coś znalazłem. Imiona te nie były przypadkowe. Każdy z nich dysponował  sporą krzepą i jasnym było iż ewentualny napastnik  miałby kłopoty z poradzeniem sobie z nim. Jednak tak naprawdę ich krzepa nie była tutaj potrzebna, co odkryli, gdy tylko weszli do środka. Tym sposobem znaleźli się oni w kruchcie skąd, po chwili przeszli do nawy, aby ujrzeć widok, który skutecznie przewrócił im trzewia na drugą stronę ... Ich ksiądz był martwy i przyczyną nie był ani zawał, ani inne dolegliwości wieku starszego. Został on brutalnie zabity.         Ktoś rozebrał go do naga i przybił go do krzyża  twarzą do dołu, a wcześniej na co wskazywały ślady na plecach wybiczował jakby w parodii cierpienia samego Jezusa. Obrazu tego dopełniał też drut kolczasty służący za liny podtrzymujące ciało, lichtarz, którym został przebity jego bok. I kilka innych elementów, których już nie zauważyli, bo wybiegli z stamtąd , aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Widok ten bowiem był zbyt okropny, aby mogli go znieść. Wszyscy czterej, po kilku chwilach wyprostowali się i  zauważyli iż wśród nich nie ma Aron'a.  Zaskoczeni tym mężczyźni zorientowali się iż nadal jest on w środku  i zaskoczeni tym ponownie weszli do środka.    Aron  stał znacznie bliżej ciała niż wcześniej i, chyba po raz pierwszy w życiu, płakał. Reszta nie była tym zaskoczona. Proboszcz był bowiem lubiany. Uznali oni więc, że Aron po prostu przeżywa stratę. Jednak , kiedy podeszli bliżej zrozumieli iż byli w błędzie. Albowiem dopiero z bliska ujrzeli pliki zdjęć przebite gwoździami. Każdy z nich przedstawiał księdza w jednoznacznej sytuacji z dziećmi.
pytanie zadane 16 maja 2019 w Kultura i sztuka przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...