Żona dostała w prezencie ślubnym mopa parowego. Uwielbiała sprzątać. Chciała go bardzo ale jakimś dziwnym trafem mop szybko się zepsuł. Wkurzona kupiła za pieniądze przeznaczone na kieckę kolejnego. Zanim ten drugi się zepsuł wyzwolił on w mojej żonie mnóstwo niefajnych zachowań. Mop miał ogrom nakładek które trzeba było zmieniać kilkunastokrotnie aby wymyć wszystkie kąty a i tak jak po sobie sprawdzała potem chodząc w białych rękawiczkach znajdowała jakieś kłaki. Dodatkowo w te nakładki wchodziły jej długie włosiska i naszych czterech kotów i psów. Ona z natury niecierpliwa i chcąca mieć wszystko szybko i dokładnie wysprzątane zaczęła przeklinać za każdym razem gdy zbliżało się wielkie sprzątanie domu. Mamy mieszkanie duże ale z wieloma sprzętami. Sporo dekoracji stojących również na podłodze. Biedna, nieraz widziałem jak się męczy i wścieka. Ogarnięcie samych podłóg zajęło jej cały dzień. Kilka razy nawet gdy się tak schylała po te końcówki wypadł jej dysk. Ja musiałem kończyć. Mamy duży domek piętrowy i mnóstwo mniejszych pomieszczeń. Innym razem nawet ujechała na tych schodach rozlewając przy okazji wiadro z wodą, bo zapomniała z dołu jednej końcówki potem wracała by zabrać kolejną. leciały przy tym ku.wy i hu.e Zdziwiłem się bo nigdy nie klnęła. Najpierw musiała odkurzyć wszystkie podłogi tak jak w instrukcji było napisane potem nalewała dwa wiadra gorącej wody z dwoma czterema osobnymi szmatami. Po jednym wiadrze do salonu i kuchni, , drugie do czterech łazienek. Na każdym pietrze. Osobno stał też mop o nazwie baba jaga którym wjeżdzała w kuchenne zakamarki. Jak już Alutka wyodkurzała wszystko odurzaczem z 5 nakładkami to zabierała się za mop parowy z 10 czy 12 nakładkami. Zaczęła przeklinać bo w tych nakładkach pełno włosów było zawsze. Co z tego że wyodkurzała? jak te włosy z sufitu chyba spadały. Drażniło ją to raz nawet rzuciła we mnie niby żartem taką nakładką i mam do dziś bliznę na czole. Zachorowała na depresje, przestaliśmy uprawiać **** bo ona musiała sprzątać już co drugi dzień, potem przestała się myć nawet, a trzecim mopem który jej podarowałem to już jebneełą o ścianę mówiąc dość. Co dość? zapytałem sprzątania mopem parowym i ciebie. Z nami koniec. Bo zamiast mi pomóc przyglądałeś się moim cierpieniom. Zanim wyszła zobaczyłem jak z pierwszego pietra zaczęła rzucać końcówkami z mopa parowego w przechodniów, ktoś zadzwonił na policję bo oberwało mu się w głowę. Zawieźli żonę do szpitala. Odbiło jej. Wyrzuciłem te parowe mopy i kupiłem zwykłą ścierę taką jak mieliśmy przed parowym mopem. Mycie podłóg zajmuje mi teraz godzinę. Cieszę się bo mam sporo czasu na moje pasje jeszcze. A wy jakie macie przygody z myciem podłóg?